Rozczochrana singielka

niedziela, 12 lutego 2017

Zegar tyka, czas umyka.

W życiu każdej kobiety następuje moment, w którym ciotka, babcia czy kuzynka musi, po prostu MUSI zadać pytanie: "Kiedy w końcu wyjdziesz za mąż?"
U mnie ten przełom nastąpił, gdy skończyłam lat osiemnaście i niestety trwa do dzisiaj.
Zaczęło się od niewinnych pytań o chłopaka, gdy byłam w klasie maturalnej a skończyło na zadanym przy zeszłorocznym wigilijnym stole: "Nie zamierzasz już wyjść za mąż?!".
O pytaniu o dzieci nie wspomnę.
Zdaję sobie sprawę z tego, że miesiąc temu na moim torcie po raz ostatni pojawiła się liczba z dwójką z przodu. Za rok ujrzę na torcie trzydziestkę...O zgrozo! Nic tylko umrzeć z rozpaczy!;)
I może gdybym żyła kilkadziesiąt lat temu, to moje staropanieństwo byłoby przeze mnie nie do przełknięcia. Ale w obecnej sytuacji pozostaje mi  tylko cieszyć się ciszą i spokojem, o których większość matek może tylko pomarzyć.
Hmm...
A teraz wybaczcie, wracam do czytania książki.

M.